Opublikowano Dodaj komentarz

Metoda, która ZAWSZE działa

Przed Tobą ósmy tekst z serii „Naucz się marzyć”.

Jeśli nie wiesz o co chodzi, to zapraszam Cię na mojego Instagrama lub Facebooka – tam wrzuciłam filmik na temat całego przedsięwzięcia, a tutaj znajduje się link do poprzedniego wpisu.

Uczymy się marzyć, żeby nie siedzieć z rozłożonymi rękami i nie czekać na cud, jak ja na zdjęciu powyżej.

Zakładam, że bawisz się doskonale i Mapa zdobi wnętrze Twojego pokoju i już niedługo spełni się któreś z zawartych w niej marzeń.

Dzisiaj poklikam o sprzątaniu, piciu wody i rolnictwie. A wszystko to w kontekście metody Slight edge, która idealnie nadaje się do spełniania marzeń z kategorii tych dużych.


ROMANTYCZNA OPOWIEŚĆ

Przyszedł ten dzień. Od samego rana wiedziałam, że spotka mnie coś niezwykłego. Wstając z łóżka czułam się lekko i przyjemnie.
Poranek minął mi wyśmienicie. Towarzyszący mi pies wyglądał na szczęśliwszego niż zwykle.
Wtem wydarzyło się TO.
Przyszła.
Długo na nią czekałam.
Zawitała do mnie.
Poczułam jej obecność.
Od tak dawna wierzyłam, że kiedyś się pojawi.

Motywacja.

Zaczęłam sprzątać jak szalona. Nie poznawałam samej siebie. W moich rękach nagle pojawił się płyn do mycia wszystkiego i wszystko nim szorowałam. Stosy brudnych naczyń znalazły się w zmywarce. Resztki jedzenia w zlewie nie były mi straszne. Krzesło z ubraniami przestało imitować szafę. Okazało się, że moje meble mają jaśniejszy kolor, a parapety były matowe ze względu na kurz, a nie odcień drewna. Przewietrzyłam wszystkie pomieszczenia. Wyrzuciłam wszystkie ciuchy po kuzynkach, siostrach i przyjaciółkach. Powiesiłam nowe firanki, a przez umyte okna wpadały promienie słońca, przy których posprzątane mieszkanie wyglądało jeszcze piękniej. Nie odczuwałam głodu. Cały świat sprzyjał mi, bym uporała się z brudem, który zgromadził się w moim domu. Pies merdał ogonem za każdym razem, gdy udało mi się ukończyć jakieś zadanie. Pod koniec dnia odczuwałam nieziemską satysfakcję. Udało się. Nareszcie się udało.

LUBIMY ROMANTYCZNE OPOWIEŚCI

Czy czułaś ten entuzjazm bohaterki, do której po długim czasie nieobecności przybyła motywacja do sprzątania?
Czy w Twojej głowie także maluje się obraz takiego dnia, w którym działanie będzie łatwiejsze?
Baba wpadła w szał i w jeden dzień uporała się ze sprzątaniem całego mieszkania.
Brzmi epicko i można by zacząć bić brawa, gdyby nie fakt, że jest to nierealne.
(Okej, może realne w pewnych przypadkach – można dyskutować jaki miała metraż, jak długo nie sprzątała i jak dokładnie wszystko posprzątała, ale na potrzeby wpisu przyjmij, że jest to nierealne – dziękuję!)

ALE ROMANTYCZNE OPOWIEŚCI SĄ ROMANTYCZNE, A NIE REALNE

Czekanie na motywację do robienia czegokolwiek jest dość odjechanym pomysłem. Jest bardzo seksi, bo przykładowe posprzątanie całego mieszkania w jeden dzień łechta nasze ego i brzmi lepiej, niż zmywanie po sobie po każdym posiłku.
Ale to zmywanie po sobie po każdym posiłku daje nam w efekcie czysty dom. Po jednorazowej akcji jest tylko posprzątany.

Czujesz różnicę?


METODA, KTÓRA ZAWSZE DZIAŁA

Slight edge – kojarzysz pojęcie? Jeśli nie, to wiedz, że jest to metoda działania opisana przez Jeffa Olsona w książce o tytule – nie zgadniesz jakim – Slight edge.

Slight edge opiera się na regularności i cierpliwości.
Nie na wysiłku.
Nie na ciężkiej pracy.

Romantycznie byłoby powiedzieć, że ktoś spełnił swoje marzenie, bo mu się udało (nadal siedzimy w temacie marzeń).
Natomiast dużo częściej jest tak, że ktoś spełnia swoje marzenie, bo liczy się z tym, że to wymaga czasu (jeśli mówimy o marzeniach dużych).

Slight edge opiera się na czynnościach, które są proste do wykonania.
Nie na wysiłku.
Nie na ciężkiej pracy.

Romantycznie jest myśleć, że żeby spełniać swoje marzenia, to trzeba się zajeżdżać.
Natomiast dużo częściej jest tak, że ktoś spełnia swoje marzenia, bo w odpowiednio długim czasie wykonywał proste czynności przybliżające go do tego marzenia.

Przygotowałam przykład obrazujący tę metodę, który bardzo mi się podoba, bo musiałam pobawić się trochę w matematykę.
Założenie jest takie, że chcemy dbać o swoje ciało (o tym, dlaczego warto o nie dbać o kontekście marzeń pisałam tutaj) i odpowiednio je nawadniać każdego dnia.
Nijak w tym przypadku nie da się powiedzieć, że jak już raz się napijesz, to więcej nie musisz. Tutaj slight edge działa jak ta lala.

Przyjmijmy, że średnio potrzebujesz pić 2 litry wody dziennie.
Dzień ma 24 godziny.
Zakładam, że śpisz 8 godzin (jeśli nie śpisz 8 godzin, to śpij, proszę – sen to ważna sprawa).
Mamy zatem 16 godzin czuwania.
2 litry dzielimy na 16 godzin i wychodzi nam 125 mililitrów.
Wystarczy, że wypijesz w ciągu dnia pół szklanki wody na godzinę.

Pierwotne 2 litry niektórym mogą wydawać się nierealne. Ale jeśli ktoś mi powie http://opelz-blog.de/bokstaven-a/index.html , że wypicie połowy szklanki wody na godzinę jest nierealne, to sczeznę.
Co więcej – możesz szaleć i na przykład pić całą szklankę na dwie godziny, albo jeszcze inaczej eksperymentować z cyferkami. Matematyka jest fajna, zachęcam dopasować ilości do siebie.

Trudnością slight edge nie jest działanie samo w sobie. Są to proste czynności – wypicie szklanki wody raz na dwie godziny to nie jest szczyt możliwości człowieka.
Trudnością jest wejście w odpowiedni mindset – przekonanie w głowie, że warto jest wypijać szklankę wody raz na dwie godziny i pamiętanie każdego dnia, by mieć przy sobie butelkę z wodą.

Jeden dzień bez picia nic nie zmieni.
Jeden dzień picia również.
Chodzi o powtarzalność tych dni.
To dlatego slight edge zawsze działa.
Skutki naszego trybu życia nie są natychmiastowe.
Za każdym razem jest to suma działań na danym odcinku czasu.


NA KONIEC TROCHĘ O ROLNICTWIE

Ważne jest, by rozróżnić dni siewu od dni plonów.
Twoje dzisiaj jest zawsze dniem siewu. Każdego dnia siejesz.
Tylko niektóre z Twoich dzisiaj są dniami plonów.
Gdy przychodzi taki dzień i jesteś zadowolona z tego, co zbierasz – świetnie, bo to znaczy, że każdego dnia siałaś.
Jeśli zaś przychodzi taki dzień i nie jesteś zadowolona z tego, co zbierasz lub nie ma nic do zebrania – znaczy to, że źle dysponujesz dniami siewu lub w ogóle nie wiesz, że każdego dnia siejesz.

To dlatego mówi się, że komuś się udało; że miał szczęście.

Ale to nie fart ani przypadek. To plon, który wydaje się fartem i przypadkiem, bo nie zdarza się każdego dnia. Za nim stoi szereg dzisiaj, które jest zawsze dniem siewu.


NA KONIEC KOŃCA ŁADNA PIOSENKA W TEMACIE:


Ślę moc wytrwałości!
Agnieszka


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.