Opublikowano Dodaj komentarz

Gdzie są Twoje małe marzenia?

Jedziemy z koksem – jest to pierwszy tekst z serii „Naucz się marzyć”.
Nauczymy się marzyć, żeby nie siedzieć z rozłożonymi rękami i nie czekać na cud, jak ja na zdjęciu powyżej 😀

Jeśli nie wiesz o co chodzi, to zapraszam Cię na mojego Instagrama lub Facebooka – tam wrzuciłam filmik na temat całego przedsięwzięcia.
A jeśli wiesz o co chodzi, to mam nadzieję, że jesteś w procesie tworzenia swojej Mapy Marzeń (tutaj dowiesz się jak ją stworzyć [KLIK]).
A jeśli wiesz o co chodzi, a nie jesteś w procesie tworzenia swojej Mapy Marzeń, to wiedz, że gdzieś daleko stąd mała panda płacze z tego powodu.

Zachęcam, bo nic nie tracisz – w najgorszym przypadku nic się nie spełni.
Jeśli zaś się spełni – mała panda, ja i Ty będziemy szczęśliwe.
A o szczęście chodzi, prawda?

Dziś chcę, byś znalazła w sobie tę część, która potrafi marzyć.

Zacznę od poinformowania Cię, że masz w sobie taką część.
Tak, dobrze czytasz, masz w swojej głowie/psychice/duszy takie magiczne miejsce, które za dzieciaka było Twoim domem, a z czasem opustoszało.
Każdy ma w swoim wnętrzu takie miejsce.
Jak to ujęłam we wcześniej wspomnianym filmiku – umiejętność marzenia jest z nami od urodzenia.
Nie da się z nas tego wyplenić. To takie nasze przyjazne chwasty, które upominają się o uwagę poprzez nieustannie powracającą frustrację i poczucie niespełnienia.
Najczęściej zapominamy o tym magicznym miejscu, bo przydarza nam się dorosłość, ale to nic złego – ono nadal tam jest.
Nie chodzi nam o to, by na powrót w nim zamieszkać, a o to, by czerpać z niego inspiracje, radość, entuzjazm i zachwyt.

Popatrz na grafikę poniżej:

Wypisałam na niej tylko kilka z czynności, które wynikają z łatwego dostępu do magicznego miejsca w naszym wnętrzu.
Jeśli od kogoś bije entuzjazm; jest ciągle czymś zajęty; cieszy się z pierdół; nuci pod nosem; żartuje z byle powodu i ogląda bajki animowane – istnieje duże prawdopodobieństwo, że jego magiczne miejsce ma się bardzo dobrze.

Jak jest w Twoim przypadku?


PROBLEM DNIA DZISIEJSZEGO

Co to się z nami zadziewa, że jedzenie pochłaniamy w przerwie między wiadomością na Messengerze a oglądaniem Youtube’a?
Co nam przeszkadza w tym, że nie zauważamy tęczy, zachodów Słońca i pełni Księżyca?
Co sprawia, że wychodzenie po drzewach, tańczenie na przystanku autobusowym i kupienie sobie balona uważamy za niedorosłe?

Z jakiegoś powodu przestaliśmy być ciekawi, spontaniczni i zachwyceni codziennością, ale to nic złego.
Nadal to potrafimy.
Pokażę Ci jak sobie to przypomnieć.

Zrobimy mały eksperyment.
Gdziekolwiek teraz jesteś – skup swoją uwagę na wykonywaniu poniższych czynności.
Rób je powoli, niech całość potrwa około 20 sekund.


Zamknij oczy,
weź spokojny wdech i policz w myślach do 5,
zrób wydech licząc do 5,
otwórz oczy i uśmiechnij się.
Zostań tak na kilka sekund i pobądź w tym.


Jak działa?
Co teraz czujesz?

Ja osobiście poczułam spokój, błogość i pewien rodzaj przyjemnego bezruchu. Z tego miejsca bardzo łatwo jest mi odkrywać swoje marzenia i odnajdywać w sobie radość.

Jaki jest sekret pozostawania w tym stanie?

Teraźniejszość.

CZAS

Warto uzmysłowić sobie, że nie istnieje takie zjawisko jak czas. Zauważ, że zarówno przeszłość jak i przyszłość istnieją tylko w Twojej głowie. Moment, w którym czytałaś wcześniejsze zdanie jest już tylko skrawkiem Twojej pamięci, niczym więcej. Tak samo moment, w którym będziesz czytać cytat znajdujący się w ostatnim akapicie tego tekstu, jest tylko nadzieją w mojej głowie, że być może na tyle zainteresowały Cię dotychczas przeczytane literki, że jesteś skłonna dotrzeć do końca.

W takiej perspektywie prościej jest puścić wszelkie swoje obawy odnośnie przyszłości i troski przeszłości.

Jak to ma się w praktyce?

Wiadomoco spowodowało, że czujemy się skazani na czynniki zewnętrzne. Wydaje nam się, że nie mamy obecnie na nic wpływu i nasza egzystencja zależy od decyzji osób trzecich.

Jest to prawda i jest to nieprawda.

O ile nasze życie zewnętrzne zależy od szeregu zmiennych, tak nad życiem wewnętrznym mamy całkowitą kontrolę. Ba – nikt nie jest w stanie nam jej odebrać i nikt nie jest w stanie na nią wpłynąć, jeśli sami na to nie pozwolimy.

Myk polega na tym, by nasze wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa było dla nas ważniejsze niż to zewnętrzne.

Już tłumaczę.

Najważniejszym krokiem ku marzeniom – a to właśnie o nie chodzi mi w całej tej kombinacji słów w tym tekście – jest poczucie bezpieczeństwa.
Jeśli sami sobie go nie zapewnimy, nic nam go nie zapewni.
I tutaj pojawiają się schody, na których potknęła się cała masa osób w dobie wiadomoczego.

Utożsamianie poczucia bezpieczeństwa z pieniędzmi/majątkiem/pracą/firmą/wpisz cokolwiek, co zapewniało Ci do tej pory poczucie bezpieczeństwa – to są te schody.
Nie twierdzę, że to nie sprawia, że czujemy się bezpiecznie, bo zawsze lepiej jest mieć na koncie 10 000zł niż 100 (chociaż wtedy można się bać, że ktoś nam je ukradnie, więc w sumie nie wiem co lepsze).
Twierdzę natomiast, że wszystkie te zewnętrzne czynniki są dodatkiem do stabilnego wewnętrznego poczucia bezpieczeństwa. Dodatkiem do tego, że mamy w sobie pewność, że poradzimy sobie w każdych warunkach; że możemy na siebie liczyć.

Gdy je sobie zapewnimy – nasz gadzi mózg (ta część mózgu, która odpowiedzialna jest za przetrwanie) jest spokojny i pozwala nam na skupienie się na hulańcach i swawolach takich jak marzenia.

Zapewnić je sobie można będąc w całości skoncentrowanym na chwili obecnej.

Dlatego skoncentruj się teraz na chwili obecnej.

Weź głębszy niż zwykle wdech, rozejrzyj się dookoła, wsłuchaj się w dźwięki, które do Ciebie dochodzą, poczuj swoje nogi, wyprostuj się i zobacz, że nie dzieje się teraz nic, co zagrażałoby Twojemu bezpieczeństwu.

Cały lęk, który ze sobą nosisz dotyczy tego, co wydarzyło się w przeszłości lub tego, co obawiasz się, że będzie miało miejsce w przyszłości.

Buduj swoje poczucie bezpieczeństwa na chwili obecnej.
Wracaj myślami do chwili obecnej.
Kiedy tylko dopadnie Cię lęk o cokolwiek – wracaj do ciała i do chwili obecnej.

I znajdź w niej coś, czym można się zachwycić.

W ten sposób rozgościsz się w swoim magicznym miejscu.


Na koniec wrzucę tutaj ładny cytat (nie znam autora, proszę mi wybaczyć) – „Na świecie nie brakuje cudów, brakuje naszego zachwytu”


Ślę moc zachwytu!
Agnieszka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.